Krystyna Kondek, córka słynnego grafika Wacława Kondka i malarki Marii Fiedler (oboje byli uczniami Władysława Strzemińskiego), przebywając zawsze w atmosferze sztuki i wyważonego słowa, pisała i malowała od dzieciństwa.
Jako człowiek była w łódzkim środowisku niezwykle lubiana, a jako poetka – bardzo ceniona. Wydała kilka dobrych – pełnych wrażliwych spostrzeżeń i ciekawych metafor – tomików wierszy. Uczestniczyła w wielu przedsięwzięciach literackich i plenerach malarskich. Jej skromność i talent budziły zawsze sympatię, szacunek i ufność. Dom Kondków był przez lata gościnny dla wszystkich, a przez pracownię przewijało się wielu gości zafascynowanych pracami Wacława i reszty twórczej rodziny.
Zapach
bałuckiego baru
budzi wspomnienia
te zupy mleczne
te ruskie pierogi
te naleśniki
odgrodzeni od ulicy
zaparowaną szybą
byliśmy bezpieczni
Gdzie się podziały
ciche bary mleczne
zastąpione
głośnymi pubami
gdzie się podziały
naleśniki z serem
gdzie się podziały
marzenia